Strona główna > Polska, Rozważania > Czy Polsce jest potrzebna elektrownia atomowa?

Czy Polsce jest potrzebna elektrownia atomowa?

Po zapowiedziach premiera, że w Polsce do 2020 r. ma powstać pierwsza elektrownia atomowa, rozgorzała dyskusja o tym, czy jest nam ona rzeczywiście potrzebna. Przedmiot sporu koncentruje się głównie wokół tego, że energia atomowa w przypadku ewentualnej katastrofy byłaby bardzo niebezpieczna dla ludzi i środowiska. Ekolodzy, którzy są przeciwni budowie takiej elektrowni przywołują katastrofy w Czarnobylu, Three Mile Island, czy niedawną w Fukushimie. Z kolei zwolennicy budowy reaktorów jądrowych twierdzą, że jest to tanie, przyjazne środowisku źródło energii, a odpady atomowe, powstałe w ciągu roku można zmieścić w jednym wiadrze. Obie strony mają swoje argumenty i w każdej dyskusji zaciekle ich bronią.

Osobiście nie jestem zwolennikiem budowy takiej elektrowni w Polsce i w przypadku referendum opowiedziałbym się przeciw niej. W dalszej części wpisu wyjaśnię dlaczego zajmuję takie stanowisko. Od razu zaznaczam, że powodem nie jest obawa przed szkodliwymi skutkami działania elektrowni atomowej i samej energii atomowej jako takiej. Przeciwnie, uważam że dzisiejsze technologie zapewniają na tyle wysoki poziom bezpieczeństwa, że nie ma powodów do obaw. Kwestie bezpieczeństwa mnie jednak w tym przypadku nie interesują. Chcę za to zwrócić uwagę na trzy, istotne według mnie zagadnienia, które nierozerwalnie się ze sobą łączą, a które przemawiają przeciwko budowie takiej elektrowni.

Koszty

Szacunkowe dane mówią o 20 mld euro za budowę dwóch bloków energetycznych po 3000 MWe każdy. Niedawne kłopoty w japońskiej elektrowni atomowej w Fukushimie sprawiły, że koszt budowy może wzrosnąć nawet o 30%, ze względu na dodatkowe zabezpieczenia, co zwiększyłoby wydatki do sumy 25 mld euro. Projekt szybkiej budowy (pierwszy blok mógłby powstać już za 9 lat) przy obecnej sytuacji finansowej państwa jest dość karkołomny. Co prawda, wyprodukowanie energii z atomu jest tanie w porównaniu do tradycyjnych metod wytwarzania energii, ale przy takim koszcie budowy, zwróciłaby się ona dopiero za kilkadziesiąt lat. Zasadnicze pytanie brzmi: czy nas na to w ogóle stać? Dług publiczny rośnie w zawrotnym tempie, co może spowodować, że plany budowy elektrowni atomowej mogą zostać zarzucone, bo dla łatania dziury budżetowej projekt atomówki poszedłby jako pierwszy w odstawkę. Pół biedy gdyby nastąpiło to przed rozpoczęciem budowy. Gorzej gdyby okazało się, że nie ma pieniędzy na kontynuację już zaczętej budowy? Elektrownia budowana w Żarnowcu w latach 80. pochłonęła ponad 500 mln USD (przy cenach z 1990 r.), gdzie zaawansowanie prac w zależności od rodzaju budynków wynosiło od 50 do 80%. Teraz te koszty byłyby zapewne o wiele większe. Wspomniane 20 mld euro to koszt budowy samej elektrowni. Do tego dochodzą nakłady na tworzenie całej infrastruktury energetycznej, w tym m.in nowych linii przesyłowych. Kolejną kwestią jest kampania społeczna mająca na celu zachęcenie Polaków do atomu. Na ten cel rząd planuje wydać 40 milionów złotych. Ewentualne referendum pochłonęłoby kolejne kilkadziesiąt milionów złotych. I kwestia najważniejsza import uranu i opłaty za składowanie lub wywożenie za granicę odpadów atomowych. To wszystko trzeba wliczyć w koszty budowy i utrzymania elektrowni.

Kwestie polityczne i gospodarcze

Premier Tusk, w sposób zupełnie dla mnie nie zrozumiały za wszelką cenę dąży do budowy elektrowni atomowej w Polsce. Ambitne plany mówią, że mogłaby ona zacząć działać już w 2020 r. Wracając do awarii w elektrowni w Fukushimie, kraje UE zaczęły pod wpływem wydarzeń w Japonii wycofywać się z energii atomowej. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem kopiowania wszystkiego z Zachodu, ale trzeba zauważyć, że stopniowa rezygnacja z atomu przez Niemcy i Belgię może spowodować zmianę polityki energetycznej UE. Może jednak tym razem trzeba wziąć przykład ze swojego sąsiada. Kanclerz Merkel zapowiedziała, że celem jej rządu jest jak najszybszy rozwój energetyki opartej na źródłach odnawialnych. Na marginesie dodam, że w elektrowniach wiatrowych w Niemczech zatrudnienie znalazło 35 tys. osób. Kwestią czasu wydaję się więc być wprowadzenie przez państwa członkowskie obowiązku oparcia się na bezpiecznych, odnawialnych źródłach energii, zwłaszcza, że Niemcy pełnią wiodącą rolę w Unii i jak oni coś postanowią to tak musi być i basta. Już teraz jesteśmy zobowiązani do wytwarzania części energii ze źródeł odnawialnych. Udział ten wzrósł od z 2,65% w 2003 r. do 10,4% w 2010 r.

Polska ma o tyle dobre położenie geograficzne, że z powodzeniem można zastosować wiele rodzajów energii odnawialnej: geotermię, elektrownie słoneczne, wiatrowe, wodne i na biomasę. W przypadku odnawialnych źródeł energii odpada mnóstwo problemów, począwszy od kwestii związanych z bezpieczeństwem, przez kwestie finansowe, na kwestiach ekologicznych skończywszy. Polska ma na przykład bardzo dobre warunki geotermalne, a dobrym przykładem wykorzystania tych źródeł jest Zakopane, gdzie większość dostarczanego do domów ciepła pochodzi właśnie z wnętrza Ziemi. Zanim my rozwinęlibyśmy energetykę atomową Zachód już pewnie by się dawno z niej wycofał, a Polska znowu stałaby się outsiderem Europy. Lansowana przez media opinia, że wszyscy dookoła mają tylko nie my, sprawia, że ludzie dają się nabrać na ten chwyt, który ma zachęcić Polaków do atomówki, a trzeba przyznać, że taki argument jest bardzo mizerny. Ważną kwestią jest również budowa gazoportu w Świnoujściu, za 3,5 mld euro. Rząd chce złapać dwie sroki za ogon, ale może to skończyć się jak za Gierka: pozaczynać budowy jest bardzo łatwo, gorzej z realizacją. Najpierw powinniśmy dokończyć projekt gazoportu (prace budowlane rozpoczęły się pół roku temu) a dopiero potem zastanawiać się nad kolejnymi rozwiązaniami energetycznymi.

Zasoby własne

Polska znajduje się w pierwszej dziesiątce państw wydobywających węgiel kamienny. W 2007 roku było to ok. 88 milionów ton, obecnie wydobycie jest na poziomie ok. 76 mln ton.  Szacunki mówią, że węgla wystarczy nam jeszcze na co najmniej 100 lat. Czy nie lepiej byłoby zainwestować w modernizację elektrowni węglowych, tak aby spełniać restrykcyjne normy czystości i emisji CO2 zwłaszcza, że nie jesteśmy uzależnieni od dostaw węgla z zewnątrz? Szansą na rozwój polskiej energetyki jest także wydobywanie gazu łupkowego. Jeśli badania potwierdzą istnienie złóż przekraczających 3 bln m³ to nawet przy wysokich kosztach budowy infrastruktury energetycznej będzie się nam to opłacało wygrywając przy tym dodatkowy atut uniezależnienia się od rosyjskich dostaw. I tu pojawia się kolejna kwestia, mianowicie plany oddania złóż Amerykanom, którzy posiadają technologię pozyskiwania takiego gazu. To przecież godzi w polską rację stanu, a władze zdają się nie widzieć problemu. Zaskakujące i nieprzemyślane zarazem wydają się być wypowiedzi prezydenta, że wydobycie gazu łupkowego groziłoby „dewastacją obszarów krajobrazowych” (sic!). Tego komentować chyba nie trzeba. Oprócz surowców energetycznych takich jak gaz czy węgiel, do zasobów własnych należy także zaliczyć odnawialne źródła energii, które omówiłem powyżej.

Wnioski

Wysokie koszty budowy, sytuacja na świecie, wycofywanie się z energii atomowej przez państwa UE, możliwość korzystania z gazu łupkowego sprawiają, że budowa pierwszej w Polsce elektrowni atomowej nie jest atrakcyjnym pomysłem. Czy nie lepiej te 20 mld euro zainwestować w istniejącą już infrastrukturę energetyczną i skoncentrować się na rozwoju odnawialnych źródeł energii? Pokazywanie całemu światu jacy to jesteśmy (czy chcemy być) nowocześni ma się nijak do rzeczywistych potrzeb naszego kraju. Rząd w kwestii energetyki jest bardzo krótkowzroczny, bo nie widzi innych rozwiązań, przyjmowanych przez swoich partnerów i nie tylko. Konkluzja powyższych rozważań, a zarazem odpowiedź na tytułowe pytanie brzmi:
Polska nie potrzebuje elektrowni atomowej.

Kategorie:Polska, Rozważania
  1. Kamil
    3 kwietnia 2011 o 02:22

    Wg rzadowych wyliczen do 2050 roku Polska potrzebuje okolo 55GW mocy. Obecnie jest to cos okolo 30GW. To prawie 2x wiecej niz teraz, wiec nawet jesli przy obecnym zapotrzebowaniu wegla starczy na 100 lat, to na pewno nie starczy go to 2100 roku. Z energii odnawialnej jestesmy w stanie wytworzyc conajwyzej kilka GW mocy. Zaden kraj, a juz na pewno nie kraj wielkosci polski nie opiera sie na energii odnawialnej. Wiatr nie wieje bez przerwy z taka sama sila, slonce zwlaszcza w Polsce nie swieci 24h na dobe rownie intensywnie. Wiec i tak nawet majac elektrownie odnawialne i tak trzeba utrzymywac konwencjonalne elektrownie bo tylko one sa w stanie bez przerwy wytwarzac moc przyblizona do mocy nominalnej.
    Elektrownie odnawialne tez nie sa w 100% bezpieczne, co pokazala katastrofa w Banqiao. Wiatrak obracajacy sie z predkoscia 150km/h potrafi sie czasem urwac i tez narobic sporo szkod. W przypadku biomasy, tez nie uciekniesz od CO2, a poza tym, przy rosnacych cenach zywnosci chyba wole zeby na polach rosla pszenica a nie wiezba ktora idzie do pieca.
    A co do gazu lupkowego, to moze cos z tego bedzie, ale na pewno nie bedzie to nic ekologicznego.

  2. zwyklyPolak
    3 kwietnia 2011 o 11:17

    Najważniejsza jest GEOTERMIA! Oto przykład. Kilkanaście podziemnych rurowych jednokilometrowych kaloryferów rurowych do odbierania ciepła z gorących skał o temperaturze 200 do 300’C. Obieg zamknięty wymuszony podobnie jak w naszych centralnych ogrzewaniach poprzez pompy i mamy gorący nośnik grzewczy. Przy temperaturze powyżej 170’C jest możliwa produkcja energii elektrycznej bez uranu, bez węgla, bez CO2, bez końca. Mafie paliwowo-zbrojeniowe wściekle zwalczają te technologię bo to jest idealna dywersyfikacja bezpieczeństwa energetycznego i całkowite uniezależnienie się od zewnętrznych dostawców. Teraz podwyższą jeszcze bardziej podatek za CO2 aby nadal się opłacało nas truć. GEOTERMIA NIE TRUJE! Ponad rok temu Prof. Ryszard H. Kozłowski pokazał jak jesteśmy zmanipulowani.
    prof. Ryszard H. Kozłowski cz.3. Wszechnica Narodowa
    prof. Ryszard H. Kozłowski cz.4. Wszechnica Narodowa
    prof. Ryszard H. Kozłowski cz.5. Wszechnica Narodowa

  3. rip LunarBird CLH
    3 kwietnia 2011 o 13:04

    @kamil Polska potrzebuje mocy SZCZYTOWYCH, czyli braki mocy mają charakter CHWILOWY. Elektrownia atomowa nie dostarczy mocy szczytowych, do tego są idealne właśnie elektrownie oparte na źródłach odnawialnych.

  4. Kamil
    3 kwietnia 2011 o 20:03

    Elektrownia wiatrowa i sloneczna owszem dostarcza moc chwilowa, problem w tym, ze dostarcza ja tylko wtedy gdy wieje wiatr i swieci slonce, a to sie dzieje niekoniecznie wtedy gdy jest akurat potrzebna. A nawet gdy nie wieje i nie swieci, albo gdy wieje i swieci a nie jest to potrzebne i tak trzeba za to placic.

  5. inżynier z
    15 kwietnia 2011 o 23:10

    twierdzenie że energia wiatrowa raz wieje drugi raz nie przypomina teksty gajowego BRONKA k.Elektrownie wiatrowe budowane współczesnie mają moce od 2 mw za szt. w górę do 7 MW! koszt 1 mw wznosi 1,1-1,3 miliona euro jest 5 razy mniejszy niz w jadrowej. STARTUJA juz przy wietrze o sile 3 m-s.Rozsiane po calym kraju daja stabilna energie .O SILE WIATRU W REGIONIE MOZNA SIE DOWIEDZIEC NA http://WWW.gov.pl a o elektrowniach wiatrowych http://www.vestas.Niemcy obecnie maja 28000mw mocy z el. wiatrowych i buduja rocznie 2000 MW mocy.czyli rocznie buduja 1,5 mocy 1 reaktora jadrowego.Budowa el. wiatrowej trwa max 1 rok-jadrowej min 12 lat.Za 9 lat-jak planuje donald magister historii- mozna miec tylko czernobyl.

  6. 16 kwietnia 2011 o 15:50

    Rzeczywiście, niezrozumiałe jest parcie tego rządu na budowę elektrowni atomowej, zwłaszcza, że dzisiejsza technologia pozwala na uzyskanie dużej ilości energii z alternatywnych źródeł energii. Nie rozumiem argumentów ludzi, którzy uważają, że atomówka jest krokiem w przyszłość. A to błąd, bo elektrownie jądrowe działają już od ponad 40 lat. Tymczasem energia wiatrowa, słoneczna, czy geotermalna mają zastosowanie od stosunkowo niedługiego czasu. A co najważniejsze są przyjazne środowisku i są niewyczerpalne. Pozdrawiam serdecznie.

  1. No trackbacks yet.

Dodaj komentarz